Od 7 października w kinach w całej Polsce można zobaczyć film „Ania”. Na wielkie ekrany przeniesiona została historia tragicznie zmarłej Anny Przybylskiej, która w 2014 roku przegrała chorobę nowotworową. Tymczasem zawsze żywa pozostanie w sercach fanów i bliskich, a także na taśmach produkcji filmowych, w których grała. Czy warto wybrać się do kina na „Anię”?
Anna Przybylska była piękną kobietą, wspaniałą matką i aktorką. Karierę filmową rozpoczęła jako bardzo młoda osoba i zapewne miałaby okazję rozwijać ją, gdyby nie przedwczesna śmierć w wieku 36 lat. Anna Przybylska to kobieta, która chciała mieć karierę i rodzinę. Nie tylko chciała, ale też osiągnęła ten cel. Urodziła się 26 grudnia 1978 roku, a zmarła 26 grudnia 1978 roku na raka trzustki. Ojcem Anny Przybylskiej był oficer marynarki wojennej. Przyczyną śmierci jej ojca był nowotwór. Mama pracowała w branży gastronomicznej. Nie była jedynaczką, miała starszą siostrę Agnieszkę urodzoną w 1974 roku. W 1997 roku skończyła IX LO w Gdyni. Studiowała pedagogikę obronną.
Początki kariery
Zadebiutowała mając 19 lat w filmie Ciemna strona Wenus. Później grała Marylkę w serialu Złotopolscy prezentowanym w II programie TVP. Pojawiła się w filmie Sezon na leszcza, grała też w polsatowskiej komedii Daleko od noszy. Co interesujące nie chciała prowadzić programu Perfekcyjna pani domu czy być jurorką w programie Mam talent. Pojawiła się też w serialu Komisarz Alex oraz filmie Bilet na księżyc.
Walka Anny Przybylskiej ze śmiertelną chorobą
W 2013 roku usunięto jej guz trzustki, później leczyła się w Szwajcarii. Niestety, choroba pokonała ją bardzo szybko, przeżyła niewiele ponad rok po operacji. Odeszła w domu rodzinnym w Gdyni Orłowie, a później spoczęła w grobie ojca na cmentarzu przy Parafii Św. Michała Archanioła w Gdyni.
Czy warto obejrzeć film Ania?
Film Ania był zapowiadany już dawno i oczekiwany przez wiele osób. Krytycy zarzucają, że dokument jest kiczowaty i ckliwy. Jego atutem jest to, że daje wzruszenie i pokazuje losy niezwykłej osoby, ale kiczowatość zaletą na pewno nie jest. Niektórzy zarzucają, że film przekroczył granice prywatności, co na pewno nie jest zaletą. Film chwyta za serce i wzrusza. Twórcami tego dokumentu bazującego na prywatnych materiałach są Krystian Kuczkowski i Michał Bandurski. Film wyprodukowała Telewizja Polska, ona odpowiada za jego emisje. Anna Przybylska bywa porównywana do księżnej Diany z Wielkiej Brytanii. Uważa się, że jest to kult niezwykłej postaci. Trudno jednak podpisać się pod tym w pełni, wymiar obu postaci był zupełnie inny. O aktorce ciepło wypowiadają się i wspominają koledzy i koleżanki „z branży”.
Andrzej Piaseczny nagrał piosenkę pt. Ania do tego filmu. Film warto obejrzeć, ale patrząc na niego krytycznym okiem. Można przyjrzeć się postaci, posłuchać tego, co opowiadają o Annie Przybylskiej inne, bardzo znane osoby. Jarosław Bieniuk, partner Anny Przybylskiej, jej dzieci oraz matka, Krystyna Przybylska, brali udział w promocji filmu i użyczyli prywatne materiały, które zostały wykorzystane w tej produkcji. Materiały z prywatnego archiwum są siłą tego obrazu filmowego.
Ania to film, jakich wiele. Niestety, bardziej ckliwy od innych i to jest jego największą wadą. Obecnie jest to modny film. W kinach pojawił się 7 października 2022 roku, prawdopodobnie pozostanie na ekranach jeszcze przez miesiąc. Wszystko zależy od zainteresowania widzów oraz popularności tego obrazu filmowego. „Ania” jest prezentowana w kinach w dużych polskich miastach. Polacy chętnie oglądają ten obraz filmowy, obserwując Annę Przybylską, oglądając jej przepiękne zdjęcia. Aktorka dorastała na oczach widzów i z dziewczynki przeobraziła się w dorosłą kobietę. Tymczasem atrakcyjną, inteligentną, żonę i matkę, kobietę szczęśliwą i spełnioną. Niestety, okrutna choroba przerwała to życie.